Zamiast się cieszyć ze świetnego bilansu otwarcia 3-0, zagraliśmy tak, że dziś świętują w Ostrowie. Koszykarki Ostrovii wygrywały z AZS AJP Gorzów różnicą aż 25 pkt, ostatecznie pokonały nasz zespół 77:71. To jest pierwsze zwycięstwo tej ekipy w kobiecej ekstraklasie od kilkunastu lat.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Gorzów i dziennikarze "Wyborczej" bliżej Ciebie - znajdź nas na Facebooku i gorzow.wyborcza.pl!

Gorzowianki jechały na mecz z beniaminkiem z dwoma cennymi zwycięstwami w garści - 90:81 ze Ślęzą Wrocławiu (tydzień później Ślęza wygrała z Artego w Bydgoszczy) i 71:91 z Basket 90 Gdynia. Gospodynie dzisiejszego pojedynku tylko przegrywały. W swojej hali na otwarcie ligi uległy Energi Toruń 58:72, a w Sosnowcu lepszy był JAS FBG 64:53. - Nie liczę w Ostrowie na spacerek, bo nasze najbliższe rywalki zbudowały naprawdę ciekawy zespół - zapowiadał trener Dariusz Maciejewski. - Do Polek, które mają za sobą sporo występów w ekstraklasie, dołączyły wartościowe Amerykanki na pozycji rozgrywającej i centra. Musimy od początku być uważni, bo ta drużyna zdążyła już zagrać na równi w sparingach i lidze z mocnymi przeciwniczkami.

Tylko w pierwszej kwarcie byliśmy spokojni, bo wydawało się, że gorzowianki grają swoje i jest wielka szansa na kolejne zwycięstwo. Wygraliśmy początkowe 10. minut tylko 20:19, ale byliśmy skuteczni - akademiczkom wpadał co drugi rzut.

Wielki problem zaczął się od drugiej kwarty. Tam już przegraliśmy fragment 0:9, robiliśmy proste błędy, strasznie oddawaliśmy walkę na tablicach (28:39), co nam się jeszcze w tym sezonie nie zdarzyło. Do tego zaczęliśmy seryjnie pudłować. W końcu to 23-letnia środkowa Azia Bishop i jej rówieśniczka, filigranowa rozgrywająca Jordan Jones przyćmiły nasze zagraniczne wzmocnienia. Wtedy byliśmy już naprawdę zdziwieni. Ostrovia w trzeciej kwarcie prowadziła aż 60:35 i 63:38. Dramat. Po naszej stronie zrobiło się strasznie nerwowo, a to nigdy nie pomaga. Szkoda tego meczu, bo akurat w Ostrowie zakładaliśmy wygraną. Apetyty musiały wzrosnąć po wcześniejszych sukcesach.

Większość strat odrobiliśmy w końcówce pojedynku, gdy rywalki grały w krajowym składzie. Bishop w 34. minucie, podczas swojej dziesiątej zbiórki, a piątej w ataku, źle stanęła i wyjąc z bólu upadła na boisko. Zeszła na ławkę rezerwowych przy pomocy koleżanek, ale później było widać, że raczej nic poważnego jej się nie stało. Obie Amerykanki z Ostrovii, a także powracające do ekstraklasy Polki mają dziś co świętować.

W najbliższą środę 19 października o godz. 18 AZS AJP zagra u siebie z CCC Polkowice.

OSTROVIA OSTRÓW WIELKOPOLSKI - INVESTINTHEWEST AZS AJP GORZÓW 77:71

KWARTY: 19:20, 24:12, 25:16, 9:23.

OSTROVIA: Bishop 19, Jones 11 (1x3), Jasnowska 9 (2), Motyl 9 (1), Sosnowska 7 (1) oraz oraz Kaczmarek 10 (2), Cebulska 9 (1), Stępień 3 (1).

AZS AJP: Hurt 21, Seekamp 18 (3x3), Talbot 14, Misiek 9, Szajtauer 5 oraz Dźwigalska 4, Stelmach.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Aleksandra Sobczak poleca
Więcej