Zajbert i Wojciechowska są w ostrym konflikcie od kilku lat. Na dobre "wojna" zaczęła się w 2010 r., gdy radna - po prawie 30 latach - straciła miejsce w zarządzie ZNP. Więcej o tym piszemy tutaj.
Tym razem poszło o list, który w czerwcu ub. roku Grażyna Wojciechowska (radna niezależna, startowała z list PSL) napisała do Zarządu Głównego Związku Nauczycielstwa Polskiego w Warszawie oraz do zarządu okręgu lubuskiego ZNP w Zielonej Górze.
Wojciechowska nie przebierała w słowach. Pisała m.in., że Zajbert jest "złym człowiekiem", że miała doprowadzić do "choroby, a w konsekwencji śmierci" dyrektora jednej z gorzowskich szkół. Radna sugerowała, że szefowa gorzowskiego ZNP działa na szkodę Związku, nielegalnie pobierając diety.
Zajbert pod koniec ub. roku założyła Wojciechowskiej sprawę karną o zniesławienie - z art. 212 Kodeksu karnego.
Sędzia Błażej Mikuła z Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim uznał, że twierdzenia Wojciechowskiej mogły przewodniczącą gorzowskiego ZNP "poniżyć w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego do sprawowania przez nią stanowiska prezesa ZNP i wykonywania zawodu nauczyciela".
Sąd wymierzył Wojciechowskiej karę 4 tys. zł grzywny. Ma też wypłacić 5 tys. zł nawiązki na rzecz pokrzywdzonej i opłacić koszty procesu. Dodatkowo sąd zdecydował o podaniu wyroku do publicznej wiadomości na tablicy informacyjnej w gorzowskim sądzie oraz poprzez publikację informacji na stronie internetowej lubuskiego ZNP.
Wyrok, który zapadł 7 września nie jest prawomocny.
Radna Grażyna Wojciechowska zgadza się na publikację nazwiska i wizerunku w naszym artykule. W rozmowie z "Wyborczą" przyznaje, że nie zgadza się z wyrokiem sądu i będzie się odwoływać.
- Dla mnie ta sprawa jest żenująca. Nie szkalowałam tej pani, ja jedynie pytałam o ważne sprawy. Reprezentowałam ludzi, którzy zostali poszkodowani, którym się krzywda dzieje - tłumaczy Grażyna Wojciechowska. I dodaje: - Nikt mi buzi nie zamknie. Nadal będę bronić ludzi, którzy potrzebują pomocy.
W sądzie podczas procesu nie składała wyjaśnień.
W tych okolicznościach, w myśl obowiązującego prawa, Wojciechowskiej nie grozi utrata mandatu radnej, nawet w przypadku uprawomocnienia się wyroku. Nie została bowiem skazana na karę więzienia (choćby w zawieszeniu). Nie była to również sprawa ze skargi publicznej (na podstawie prokuratorskiego aktu oskarżenia). Informacje te uzyskaliśmy od sędzi Renaty Nowosadzkiej, rzecznik Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim.
Grażyna Wojciechowska słynie z ostrego i ciętego języka. 10 lat temu podczas posiedzenia rady miasta tak się zdenerwowała, że publicznie obrzuciła radnych obelgami. Z mównicy nazywała ich "ch...", "sprzedajnymi dziwkami" i "śmierdzącymi emerytami". Radni odpuścili, nie poszli z Wojciechowską do sądu. Radna z kolei przed laty pozwała internautę, który na forum Gazety Wyborczej jej zachowanie skomentował słowami "stare chamidło".
Wszystkie komentarze