Gorzowski sport i dziennikarze Gazety bliżej Ciebie - znajdź nas na Facebooku!
23 lutego 2013 roku. Pierwszoligowy GSPR Gorzów remisuje u siebie ze Spójnią Gdynia. Po 16 porażkach z rzędu nasz zespół, prowadzony przez świętej pamięci trenera Piotra Gintowta, zdobył pierwszy punkt w tamtym pierwszoligowym sezonie. I ostatni, bo drużyna już wcześniej wiedziała, że to jest jej ostatni występ w rozgrywkach. Nie brakowało wtedy nerwów, łez i wielu gorzkich słów. - Stanowiący o przyszłości naszego miasta usiedli przy zielonym stoliku, zapalili cygara i zdecydowali o likwidacji naszej dyscypliny - mówił wtedy trener Gintowt. - Jako gorzowianin zwyczajnie nie mogę na to patrzeć. Po co teraz tutaj nowa hala, dla kogo, skoro tak z premedytacją podcięto skrzydła praktycznie wszystkim grom zespołowym? Wstyd. Chłopacy z tej drużyny za chwilę zdają maturę i inne kluby będą miały z nich pociechę. Oddajemy w Polskę kolejne pokolenie wychowanków. Serce się kraje.
20 lutego 2016 roku. W sobotni wieczór gościmy na Kaszubach, w kameralnej sali w Żukowie. Na boisku po gorzowskiej stronie rozgrzewają się bramkarz Krzysiu Nowicki i Marek Baraniak. Szkoda, że trener Gintowt tego nie doczekał, na pewno dziś patrzył na chłopaków z góry i był dumny. Trzy lata później jego sportową misję dziś wykonuje razem z zespołem Janusz Szopa, a gorzowska piłka ręczna znów walczy o ważne cele, tym razem w barwach Kancelarii Andrysiak Stal Gorzów. Mamy na koncie 18 zwycięstw, ale GKS Żukowo jest tuż za nami, przegrał tylko raz, u nas 25:27. Z tego wyszedł mecz o wszystko, o pierwszą ligę.
- Ten mecz rozstrzygnie się w obronie, oba zespoły są dobre w defensywie i szukają jak najwięcej szans w kontrze, łatwych goli - mówił Janusz Szopa w czasie rozgrzewki, bił od niego spokój. - To jest ten dzień, będzie wojna, nie oddamy tego, nie możemy - dodał rozciągający się kapitan naszej drużyny Mariusz Kłak. - Nigdy tu nie grałem, ale fajna, jasna hala - to słowa Marka Baraniaka. - W sam raz na dobry mecz i wygraną, która pociągnie nas do realizacji naszych marzeń.
W roli rozjemców pojawili się bracia Jakub i Dariusz Mroczkowscy, sędziujący w ekstraklasie. To był ich drugi mecz w sobotę, wcześniej w pobliskiej Kościerzynie gwizdali spotkanie elity kobiet. Przyjechali kibice, na trybunach na około 600 osób nie było gdzie wcisnąć szpilki, tylu dziennikarzy (mocna ekipa z Gorzowa) hala w Żukowie nie widziała nigdy, a obserwatorem był szef polskich sędziów Mirosław Baum. Pół godziny przed meczem w hali pojawił się także prezes Stali Ireneusz Maciej Zmora, który wybrał się na weekend z żoną do Trójmiasta. Na tak ważnym wydarzeniu dla jego klubu musiał być. Po prostu święto piłki ręcznej, na takie czekaliśmy trzy długie lata...
Pierwsza połowa na remis 13:13, a właściwie jedną dla Stali, bo przecież cały czas liczyliśmy wynik dwumeczu z GKS, który tak naprawdę powinien rozstrzygnąć najważniejsze sprawy w tej lidze. Gorzowianie jako pierwsi stracili dwa gole, ale w końcówce sami prowadzili taką samą różnicą. Ostatecznie nikt do przerwy nie uzyskał żadnej przewagi, a gospodarze doprowadzili do remisu, gdy przez 4. minuty grali w przewadze i trzeba przyznać, że te przewagi, w ataku pozycyjnym, umieli lepiej od nas rozgrywać. Kary zasłużone? Zawsze o to, przy okazji wyjazdów, pytają się kibice. Jeśli mielibyśmy narzekać przy takiej parze na boisku to już byłaby przesada...
Drugą połowę rozpoczynamy od gola Kłaka, po ładnej, indywidualnej akcji. Za chwilę jednak po rzucie karnym jest 16:16, a my znów gramy jednego mniej. Robi się niebezpiecznie, bo nasz atak na kilka minut "umiera", a GKS zdobywa dwie kolejne bramki. Pierwszy raz w hali słyszymy głośniejszy doping kibiców Żukowa, bo w tym momencie to przecież ich zespół jest liderem i znacznie bliżej awansu o klasę wyżej...
21-latek Marek Marciniak wyłuskał piłkę na szóstym metrze i mamy 19:16, po drugiej stronie wybroniony został Mateusz Stupiński. Koniec kryzysu Stali? Nie, kolejna akcja i 20:16 dla GKS...
Jeszcze walczyliśmy, ale u gospodarzy świetne zawody grają rówieśnik Marciniaka - Mateusz Babieracki i o rok młodszy Michał Orzechowski. Po kilku rewelacyjnych interwencjach bramkarza Krzysztofa Nowickiego zbliżyliśmy się na dwa gole - 21:23 i 22:24. Tliła się nadzieja, że może wywieziemy wynik pozwalający zachować lidera (przegrana dwoma bramkami, ale musieliśmy strzelić 26 goli, więcej niż Żukowo w Gorzowie). Nic z tego. Na finiszu łapiemy dwie kary i wynik ucieka nam nieco za mocno, nie oddaje przebiegu tego zaciętego spotkania, mimo wszystko, szczególnie po przerwie, z wyraźniejszą przewagą gospodarzy. To nie był nasz najlepszy mecz. Za dużo prostych błędów, druga część dużo gorsza w ataku i trzy niepotrzebne kary. To rywal wykorzystał i na dziś to GKS jest znacznie bliżej bezpośredniego awansu. My jednak wciąż marzymy o tym samym...
GKS ŻUKOWO - KANCELARIA ANDRYSIAK STAL GORZÓW 30:25 (13:13)
STAL: Nowicki, Szot - Baraniak 6, Zając 5, Kłak 4, Książkiewicz 3, Śramkiewicz 2, Bartnik 2, Stupiński 1, Góral 1, Kminikowski 1, Kubacki, Polak.
WYNIKI Z 19. KOLEJKI:
GKS Żukowo - Kancelaria Andrysiak Stal Gorzów 30:25, Gwardia Koszalin - Sambor Tczew 29:28, Cartusia Kartuzy - Tytani Wejherowo 20:30, Borowiak Czersk - Henri Lloyd Brodnica 30:37. Mecze SMS II Gdańsk - Wybrzeże II Gdańsk i LKS Kęsowo - Energetyk Gryfino odbędą się w niedzielę, a pojedynek Szczypiorniak Olsztyn - AZS UKW Bydgoszcz został przełożony na 1 marca.
Mecz rozegrany awansem z 25. kolejki: Energetyk - Henri Lloyd 26:31.
Pierwszy zespół bezpośrednio awansuje do I ligi, drugi zagra o awans w barażach.
POZOSTAŁE MECZE GORZOWA I ŻUKOWA DO KOŃCA SEZONU:
20. kolejka, 27 lutego: Stal - SMS II Gdańsk, Energetyk Gryfino - GKS;
21. kolejka, 5 marca: Energetyk Gryfino - Stal, GKS - Sambor Tczew;
22. kolejka, 12 marca: Stal - Borowiak Czersk, AZS UKW Bydgoszcz - GKS;
23. kolejka, 19 marca: Sambor Tczew - Stal, GKS - Tytani Wejherowo;
24. kolejka, 2 kwietnia: Stal - Cartusia Kartuzy, Henri Lloyd - GKS;
25. kolejka, 9 kwietnia: AZS UKW Bydgoszcz - Stal, GKS - Wybrzeże II Gdańsk;
26. kolejka, 16 kwietnia: Stal - Szczypiorniak Olsztyn, SMS II Gdańsk - GKS.