Gorzowski sport i dziennikarze Gazety bliżej Ciebie - znajdź nas na Facebooku!
W 5. minucie było już 6:1, dla Stali, a więc gdyby do końca meczu gospodarze trafiali w takim tempie, to w 60 minut uzbieraliby... 72 bramki. Ostatecznie skończyło się na 28 golach dla gorzowian do przerwy i 43 w całym spotkaniu. - Po rewelacyjnej pierwszej części chyba chcieliśmy nieco chłopaków z Brodnicy oszczędzić - stwierdził trener lidera Janusz Szopa. - Koncentracja nieco uciekła, ale przy tak wysokim prowadzeniu to się zdarza - dodał kapitan naszej drużyny Mariusz Kłak.
W pierwszej połowie to byli stalowcy, których chcielibyśmy oglądać zawsze. Uważni w obronie, gdzie jak zwykle świetnie wspierali ich bramkarze, zdecydowani, ale i konsekwentni w ataku. Gdy trzeba było zagrać kontrą, była kontra, cierpliwy atak pozycyjny bezbłędnie kończyli skrzydłowi. Tuż przed przerwą mieliśmy na koncie zaledwie cztery błędy lub przestrzelone akcje, a goście tylko cztery gole... I jeszcze nowość, być może nasz ważny atut w decydującej części sezonu - błyskawiczne wznowienie ze środka po straconym golu. Naszym atakującym w ten sposób nikt nie potrafił przeszkodzić w powiększeniu bramkowej przewagi.
Były też efektowne zagrania. Podania ze skrzydła Marcina Gałata na środek, do Jakuba Kubackiego, który w ładny sposób zamieniał te zagrania na bramki (on tym razem sponsoruje gola numer 40). W kontrze w niekonwencjonalny sposób zagrali Mateusz Stupiński z Darkiem Zającem. To wtedy padło z trybun, że "za chwilę zabraknie tablicy" i "może już skończmy ten mecz". Fantastyczną połowę Stali chciał w wyjątkowy sposób zakończyć Kłak. Wyszedł w górę, zrobił obrót o 360 stopni i... - Zgłupiałem, bo nieoczekiwanie przede mną wyrosło dwóch rywali, zamiast rzutu wyszła komedia - śmiał się nasz kapitan. - Wiem, że będą sobie koledzy trochę używać, ale próbować trzeba, coś fajnego kibicom się od nas należy. Następnym razem na pewno się uda.
W drugiej, innej, nieco gorszej połowie, przez chwilę drżeliśmy o zdrowie Mariusza, który przecież dopiero co wrócił na boisko po zaleczeniu kontuzji. Za tę akcję czerwona kartka dla sędziów, bo właśnie takiego kartonika nie pokazali jednemu z zawodników z Brodnicy, który Kłaka z tyłu pociągnął za rękę. Tak w piłkę ręczną grać nie wolno.
Po przerwie swoje gole z rzutów karnych dołożyli obaj nasi bramkarze - Krzysztof Nowicki i Łukasz Szot, a my mogliśmy już myśleć o kolejnym rywalu. W sobotę 16 stycznia, wyjątkowo o godz. 19 (nasi zawodnicy poprosili o późniejszy termin ze względu na zaliczenia na uczelni), do walki ze Stalą staną Tytani Wejherowo. Zagrożą nam? Tak grającym gorzowianom jak w pierwszej połowie nikt w tej lidze nie zrobi krzywdy. Mamy szeroki, wyrównany, mocny skład, wiele możliwości kadrowych, gdzie jeden z powodzeniem zastąpi drugiego. Dlatego pilnujmy koncentracji, aby nie psuć sobie nerwów i gotujmy się na lutową bitwę o wszystko w Żukowie. A trener Szopa myśli już o grach kontrolnych np. z ekstraklasową Pogonią Szczecin, aby jego zespół poczuł nieco inną skalę trudności, bo z pewnością przed nami jeszcze kilka ligowych starć, w których przeciwnicy postawią się mocniej niż Brodnica.
KANCELARIA ANDRYSIAK STAL GORZÓW - HENRI LLOYD BRODNICA 43:22 (28:8)
STAL: Nowicki 1, Szot 1 - Baraniak 8, M. Stupiński 8, Kłak 5, Zając 5, Kubacki 3, Gałat 3, Polak 3, Chudy 2, Śramkiewicz 1, Stefanicki 1, Kminikowski 1, Góral 1, Bartnik, K. Stupiński.
Pierwszy zespół bezpośrednio awansuje do I ligi, drugi zagra o awans w barażach.
PROGRAM 14. KOLEJKI: Kancelaria Andrysiak Stal Gorzów - Tytani Wejherowo (sobota 16 stycznia, godz. 19), AZS UKW Bydgoszcz - Henri Lloyd Brodnica, Sambor Tczew - Wybrzeże II Gdańsk, Energetyk Gryfino - SMS II Gdańsk, GKS Żukowo - Borowiak Czersk, LKS Kęsowo - Cartusia Kartuzy, Gwardia Koszalin - Szczypiorniak Olsztyn.
Lider wraca do ligi, a prezes radzi. "Już rozmawiajcie o pierwszej lidze"
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera