Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem
    Czyli teraz "na tapecie" są chodniki, potem będą krawężniki, potem może studzienki kanalizacyjne, a potem (jak się komuś przypomni) to trawniki i klomby i tak dalej i tak dalej... Już wielokrotnie pisałem, że zarządzanie tym miastem, przypomina lata '80, czyli czasy absolutnie niewydolnego systemu zarządzania! Powtórzę - PREZYDENT NIE MOŻE ZAJMOWAĆ SIĘ KAŻDĄ DZIURĄ W CHODNIKU I KAŻDĄ NIEŚWIECĄCĄ LATARNIĄ! To jest fizycznie NIEMOŻLIWE!!! Nawet wójt małej gminy nie ogarnie pod tym względem średniej wielkości wsi. W miastach tej wielkości co Gorzów, potrzebne są OSIEDLA, jako samorządowe jednostki pomocnicze. Ze swoimi Radami Osiedli (pracującymi za darmo) i przewodniczącymi (pracującymi za "pensję" sołtysa), którzy będą pełnili rolę łącznika pomiędzy Radą, a Urzędem Miasta. Mieszkańcy, zamiast informować o swoich problemach prezydenta, będą mieli możliwość zgłaszać je do Rady Osiedla. Współpraca pomiędzy Radą, a prezydentem, za pośrednictwem przewodniczącego, to kwestia do wypracowania. TYLKO W TEN SPOSÓB jest możliwe opanowanie funkcjonowania infrastruktury miejskiej. Niczego lepszego jak dotąd nigdzie nie wymyślono...
    @mmmmmm000 ale prezydent moze kontrolowac podlegle sobie instancje i pracownikow, czas najwyzszy
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @lebonheur To nic innego nie będzie robił poza kontrolowaniem. A to nie o to chodzi. Skąd się tak naprawdę wzięła demokracja... Ze wspólnot religijnych. Czy to ewangelicy, czy katolicy czy Żydzi, mieli swoje gminy wyznaniowe. I te gminy zajmowały się dosłownie wszystkim. Miały swoje kościoły, ale też szpitale, przytułki, sierocińce, szkoły itd. Kiedy pojawiły się Prusy, gminy zostały sformalizowane i odebrano im charakter religijny. Ale społeczności nadal się samoogranizowały. Nikt się im nie wtrącał, nawet jeśli chciały stawiać swoje fabryki, czy budować wodociągi. Państwo praktycznie ograniczało się do administracji zawiadującej państwowymi inwestycjami (np. koleje) i gwarantowało niezależne sądownictwo oraz policję. Z kolei na wschodzie Europy, było dokładnie odwrotnie. Tam rządził Car, któremu podlegał nawet Kościół Prawosławny. Car rządził za pośrednictwem swoich namiestników, którzy mieli swoich "pachołków" do kontrolowania wszystkich i wszystkiego. Nawet wyroki sądowe były wydawane w imieniu Cara. Ludzie generalnie nie mieli nic do powiedzenia, bo nawet jak ktoś wychylił się z jakimś pomysłem, to zadziałała tak zwana "urowniłowka", pomysł przypisywał sobie człowiek Cara i dobrze jeśli nie zlikwidował autora tego pomysłu. To się skończyło fatalnie, bo tak dużym krajem nie dało się zarządzać przez nieustanne kontrolowanie i próbę zajmowania się wszystkim. W końcu z biedy ludzie zrobili rewolucję. I co ciekawe, Lenin, który częściowo był Niemcem i Szwedem, doskonale znał system oparty na Radach Gmin. Stąd jego pomysł wprowadzenia Rad Narodowych w Rosji. Ale to się oczywiście nie udało, bo ludzie kompletnie nie umieli się sami rządzić. Trzeba je było samorządności "uczyć", co w efekcie znów doprowadziło do centralizacji władzy. Polska, a konkretnie polskie miasta mają wybór. Albo będziemy hołdować systemowi wschodniemu i liczyć na to, że "batiuszka Car" (demokratycznie wybrany, a jakże), wszystko za nas załatwi, albo system zachodni, w którym podstawową rolę odgrywają w różny sposób zorganizowane społeczności, a ich przywódcy (burmistrzowie), jedynie wykonują ich ustalenia. Wybiera się tego, który gwarantuje lepsze, sprawniejsze ich wykonanie. W Polsce mamy dwie grupy miast. Jedne mają świetnie i coraz lepiej działające samorządy i drugie, w których rządzą wszechwiedzący burmistrzowie/prezydenci. Wystarczy porównać, które się lepiej rozwijają. Wybór jest prosty!
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @mmmmmm000 I na koniec. To o czym piszę, nie jest jakimś polskim wynalazkiem. Na przykład Nowy Jork, dzieli się na (zaledwie) pięć "okręgów", będących hrabstwami. Natomiast każdy z nich skupia dosłownie setki dzielnic, których zadaniem jest organizacja podstawowych aspektów życia Nowojorczyków. Rada Miasta Nowego Jorku liczy zaledwie 51 osób i nie zajmuje się dziurami w chodnikach, bo jej rolą jest dbanie o funkcjonowanie i rozwój miasta, głównie w kontekście kontroli budżetu. Rolą rady jest kierowanie wydatków tam, gdzie sobie tego życzą mieszkańcy. Rolą burmistrza jest pilnowanie budżetu, z jednoczesnym zapewnieniem właściwego funkcjonowania miasta. W Gorzowie było dotąd całkiem odwrotnie. Prezydent wymyślał wydatki, a rada go mniej lub bardziej skutecznie hamowała. Zdanie mieszkańców się praktycznie nie liczyło, bo nie było (i wciąż nie ma) organu, który by występował w ich imieniu. Przecież trudno sobie wyobrazić, żeby poszczególni mieszkańcy biegali do "magistratu" z każdą dziurą w jezdni czy niezagospodarowanym trawnikiem. Choć właściwie jak widać, Kaczanowski sobie to wyobraża. Ale ja się akurat jemu nie dziwię, bo całe życie w PZPR-ze odcisnęło na nim swe piętno, sposobu myślenia rodem z poprzedniej epoki.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Tak, to trzeba być wyjątkową gwiazdą intelektu, pobierającą od lat diety, żeby opowiadać o dziurawych chodnikach w mieście. Ciemny lud to kupi. W myśl zasady: dobrze czy źle - byle o mnie mówili. Przecież trzeba prowadzić kampanię wyborczą, nie dać o sobie zapomnieć. I jak to brzmi: miejski program naprawy chodników!!!!! To jest osiągnięcie, o tym będą pisali kronikarze miasta.... A chodniki zostaną dziurawe, przaśne, podłe... Jakie chodniki taka ta cała rada z panem Kaczanowskim na czele.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Radny z kolegami z klubu to niech usiądzie i zastanowi się nad sobą. O tym, że mamy najbardziej syfiaste chodniki w Polsce wiemy dobrze. Nie trzeba nam tego przypominać. Radni to powinni zadziałać żeby standard jednolitych chodników w Gorzowie ustalić a nie pierniczyć, że jest źle i pytać kiedy będzie dobrze. Radni to powinni zmusić chwałą developerów, żeby przy każdym nowym domu te chodniki (zgodne z przyjętym standardem) były. No ale czego się spodziewać po bandzie komuchów i kilku oportunistach, co święty spokój i dietkę przedkładają nad cokolwiek kosztowny proces myślenia.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0