To nie były ćwiczenia. W niedzielę w nocy naprawdę wybuchł pożar w żagańskim szpitalu. Ogień pojawił się w salach z pacjentami na drugim piętrze. Policjanci i strażacy ewakuowali ponad 50 osób, sześć z nich ma poparzenia.
Pożar w szpitalu w Żaganiu wybuchł w środku nocy. Ratownicy i strażacy musieli ewakuować 50 pacjentów i pracowników lecznicy.
Chodzi o osoby, które były bezpośrednio narażone na dym, pyły czy gazy z palącej się hali, a także skarżą się na kaszel, duszności czy osłabienie. Badania finansuje zarząd województwa lubuskiego.
"Gdzie opadły trujące pyły, co skaziły? "- dopytują mieszkańcy. Tego rząd nie wyjaśnił. Choć eksperci bez problemu mogą wykonać symulację. - Obnażany jest system naszego bezpieczeństwa - podkreślają.
Lubuska państwowa wojewódzka inspektor sanitarna w Gorzowie informuje, że z zasady ostrożności nie zaleca spożywania produktów z ogrodów, w tym warzyw czy owoców, do czasu wyjaśnienia sytuacji po pożarze w Przylepie i otrzymania wyników badań zleconych przez władze Zielonej Góry. To samo dotyczy wody z niepublicznych ujęć, czyli studni.
Ponad osiem godzin trwała nadzwyczajna sesja rady miasta poświęcona pożarowi w Przylepie. Mieszkańcy mogli zabrać głos dopiero przed godz. 21. Wielu z nich nie wytrzymało zmęczenia i wcześniej opuściło ratusz.
- Mogę potwierdzić, że w hali nie było monitoringu miejskiego. Zabezpieczono monitoringi, które były zlokalizowane w pobliskich halach przez prywatnych przedsiębiorców - mówi prokurator Ewa Antonowicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
Pożar w Przylepie. - W obszarach hali, w której magazynowano niebezpieczne odpady, nie powinni przebywać ludzie. Podobnie w miejscu skażenia wodami pożarowymi. Powinna być wyłączona strefa zero - mówi Krzysztof Tyrała, chemik, ekspert Polskiej Izby Ekologii, biegły z listy Ministra Ochrony Środowiska.
Pożar w Przylepie. "Wnioskuję o pilne powołanie zespołu, który powinien być koordynowany przez konsultanta krajowego ds. toksykologii dr. Marka Wiśniewskiego, w skład którego wejdą chemicy, toksykolodzy środowiska, toksykolodzy kliniczni" - pisze Elżbieta Polak, marszałek województwa lubuskiego.
- Pracują w zwykłych butach, ubraniach. Boimy się. Smród jest przerażający, chce się wymiotować - mówią rodziny bliskich, którzy zostali oddelegowani przez miasto do czyszczenia pogorzeliska po pożarze zakładów w Przylepie. ZGK odmówiło posłance Anicie Kucharskiej-Dziedzic kontroli poselskiej.
"Za samorząd jestem gotów przelewać krew, ale w tym wypadku samorząd, na czele którego stoi Janusz Kubicki, zawalił sprawę nie wykonując wyroku sądu, narażając mieszkańców na niebezpieczeństwo" - pisze senator Wadim Tyszkiewicz, były prezydent Nowej Soli. - "Dla mnie głównymi winowajcami są instytucje państwa" - dodaje.
"Centralne Laboratorium Badawcze GIOŚ pobiera i wykonuje analizy wód powierzchniowych i podziemnych. Na podstawie uzyskanych wyników nie można stwierdzić, czy wody spełniają normy dla wód przeznaczonych do spożycia przez ludzi i zwierzęta" - informuje w komunikacie Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Zielonej Górze.
Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze wszczęła śledztwo w sprawie pożaru i katastrofy ekologicznej w Przylepie. Tymczasem WIOŚ przyznaje, że woda z gaszenia chemikaliów przedostała się do pól i lasów. Lubuska marszałek zleca niezależne badania. - Nie wierzę rządowi, nie chcę, by powtórzył się scenariusz katastrofy na Odrze. Zbieramy dowody - zapowiada Elżbieta Polak.
Ekolodzy po katastrofie w Zielonej Górze alarmują, że tysiące kubików wody z gaszenia pożaru toksycznego składowiska trafiło do lasów, pól i rzek. - Mamy już śnięte ryby w stawach, brunatne, cuchnące strumienie, skażone leśne rozlewiska - mówi ekolożka Joanna Liddane.
O wyniki próbek powietrza dopytywała lubuska marszałek i dziennikarze. Wszyscy usłyszeliśmy, że to nie czas na zadawanie takich pytań. Podobnie nie można pytać, jak miasto poradzi sobie teraz z toksyczną hałdą po ugaszeniu pożaru i dlaczego bagatelizowano wyniki ekspertyzy zleconej przez prokuratorów. Minister Moskwa trzasnęła mi drzwiami przed nosem.
Pożar składowiska w Zielonej Górze. - Dziwnie wygląda strażak, który uspokaja ludzi, a za jego plecami żywym ogniem płoną i wybuchają beczki z trucizną - opowiada mieszkaniec zielonogórskiego Przylepu.
- Nie było przez chwilę zagrożenia zdrowia i życia mieszkańców - twierdzi wojewoda lubuski. Szef polskich strażaków zapowiada, że pożar w Przylepie da się ugasić w kilka godzin i jeszcze dziś pociągi wyjadą na tory
Pociągi przez Zieloną Górę są odwoływane, kolejarze ratują się autobusami zastępczymi. Jeżdżą tylko do Wrocławia. Dworzec PKP wygląda jak wymarły.
W powietrzu krążą ropopochodne węglowodory. - Ale w ilościach niezagrażających zdrowiu. Jest bezpiecznie, nie ogłaszamy ewakuacji mieszkańców - ogłosił wojewoda Władysław Dajczak. Polityka PiS skontrował były szef Państwowej Straży Pożarnej. - Gratuluję dobrego humoru.
"Płonie hala z toksycznymi odpadami w sołectwie Przylep. Mieszkańców prosimy o pozostanie w domach i nie otwieranie okien. Na miejscu działania straż pożarna. Będziemy Państwa informować na bieżąco" - poinformował urząd miasta. W akcji uczestniczy 35 zespołów strażaków. W mieście unosi się chemiczny zapach. Według strażaków gaszenie pożaru potrwa co najmniej kilka godzin.
W zielonogórskim Przylep płonie składowisko toksycznych odpadów. Decyzję o ewakuacji 2,5 tysiąca osób podjął sztab kryzysowy prezydenta Zielonej Góry. Ludzie wojewody decyzję o ewakuacji odwołali. - Panuje chaos informacyjny - mówi lubuska marszałek Elżbieta Polak.
Przed godz. 14 paliło się kilkadziesiąt hektarów zboża na granicy województw lubuskiego i wielkopolskiego. W akcji brał udział samolot gaśniczy i strażacy z dwóch województw. Słup dymu był widoczny z Zielonej Góry.
Strażacy próbowali go reanimować, gdy go wydobyli, nie miał oznak czynności życiowych. Dwoje pozostałych domowników ma ciężkie poparzenia - mówi Arkadiusz Kaniak, rzecznik lubuskich strażaków. Pożar wybuchł we wtorek w nocy w Ośnie Lubuskim.
W trzy kwadranse rodzina z wioski położonej niedaleko Świebodzina straciła cały dorobek życia. Pan Dariusz próbował gasić ogień, ma poparzenia I i II stopnia głowy i rąk. Rodzina jest w bardzo trudnej sytuacji. - Potrzebne są pieniądze na odbudowę domu, za który wciąż trzeba spłacać kredyt hipoteczny - mówią sąsiedzi.
We wtorek wieczorem strażacy z Lubniewic dostali sygnał, że płonie Dom Pielgrzyma. Zanim zdążyli dojechać, pożar ugasił proboszcz. - Zużył pięć gaśnic, wyglądał, jakby wyszedł z piekła - relacjonują strażacy.
W niedzielę w domu wielorodzinnym w Łupowie w powiecie gorzowskim wybuchł pożar. Strażacy znaleźli w zgliszczach ofiarę. Drugiej osobie podali tlen, pogotowie zabrało ją do szpitala.
39-letni zielonogórzanin miał oblać łatwopalną substancją towar w magazynie, a potem go podpalić. Chciał, by cała Castorama stanęła w płomieniach. Mężczyzna jest w rękach policji, a sąd podjął decyzję o tymczasowym areszcie na trzy miesiące.
Całą noc zielonogórscy strażacy gasili pożar w markecie budowlanym w centrum miasta. - Panowały ekstremalnie ciężkie warunki - podsumowują. Castorama wysłała specjalne podziękowania za "pełne zaangażowanie i ogromny profesjonalizm
Pożar w zielonogórskiej Castoramie gasiło blisko 20 jednostek straży pożarnej. Okolice marketu budowlanego spowił gęsty dym, nad ranem trwało dogaszanie. Fragment al. Wojska Polskiego jest zamknięty dla ruchu.
W Wigilię po godz. 13 wybuchł pożar w mieszkaniu w bloku przy ul. Wrocławskiej w Nowej Soli. Zginęły dwie osoby, kobieta i mężczyzna.
Zatrzymanie mężczyzny podejrzanego o podpalenie kontenerów na śmieci w Gorzowie. Podejrzany był nietrzeźwy i trafił do gorzowskiej komendy. Usłyszał już zarzuty.
W poniedziałek w miejscowości Tuczno (gmina Strzelce Krajeńskie) paliło się 260-hektarowe pole pszenicy. - Spłonęło nawet 150 hektarów. Straty wynoszą ok. 2 mln zł - mówi mł. bryg. Dariusz Szymura, rzecznik prasowy lubuskiej straży pożarnej.
Nie tylko lasy i łąki, w Lubuskiem też palą się pola zbóż i maszyny rolnicze. Strażacy gasili ogromny pożar przy autostradzie A2 pod Torzymiem.
Pod Gorzowem paliła się znana karczma Azyl Mironice. Ogień strawił kuchnię i zaplecze. Rozpoczęła się zbiórka pieniędzy na remont.
Niewiele zostało z ciężarówki, która zapaliła się na drodze S3. Ogień gasiło kilka zastępów strażaków. Utrudnienia w ruchu trwały ponad sześć godzin.
Plusy i minusy tygodnia. Brawa za jarmark kaziukowy, który wrócił po dwuletniej nieobecności. Minus tygodnia?. Podpalacze traw nie dają za wygraną, narażając nasze lasy.
W sobotę nad ranem zapaliły się dom i dwa samochody na os. Poznańskim koło Gorzowa. Na miejsce przyjechało 14 zastępów straży pożarnej.
W piątek wieczorem wybuchł gaz w budynku mieszkalnym w Świerkocinie pod Gorzowem. Jedną z lokatorek przewieziono do szpitala z poparzeniami.
Sobotnie pożary w centrum Gorzowa to sprawka 23-latka. Podpalił samochody i śmietniki. Swoje wyczyny relacjonował na żywo w internecie.
41-latek przeszkadzał strażakom podczas gaszenia pożaru budynku przy ul. Borowskiego. Jednego z nich zaatakował. Okazało się, że to on w ciągu dwóch dni podłożył ogień w czterech miejscach w Gorzowie.
Copyright © Agora SA