Dzisiaj w Częstochowie nie spadła kropla deszczu, było tak jak w Gorzowie, czyli ponad 30 stopni Celsjusza. Nie padało również w czwartek, a jednak tor nie nadawał się do ścigania. "Mecz odwołano ze względu na nieregulaminowy stan toru oraz oświadczenie kierownika zawodów, iż do godz. 21 organizator nie zdoła doprowadzić toru do stanu regulaminowego. Decyzję weryfikacyjną dotyczącą meczu podejmie podmiot zarządzający" - poinformowała Speedway Ekstraliga. Stal może zdobyć punkty walkowerem.
Wygraną 55:35 nad Spartą Wrocław gorzowianie zrobili na wszystkich duże wrażenie. - To był domowy tor, czwarty mecz z rzędu w krótkim czasie, a więc możliwość do zebrania i wykorzystania całej masy doświadczeń. Realna walka o play-off? Po piątku będziemy już wiedzieć wszystko. Do przedłużenia emocji potrzebujemy teraz udanego występu na wyjeździe - powiedział trener Stali Stanisław Chomski.
Cztery domowe spotkania w zaledwie dziewięć dni to było duże i wyczerpujące wyzwanie. Jednocześnie widzieliśmy, jak stalowcy stawali się królami własnego toru, każdego rywala pokonywali coraz wyraźniej, jakby zupełnie nie liczyła się klasa gości. Przed rewanżem we Wrocławiu mamy aż 20 pkt zaliczki. Mało kto się spodziewał, że tak pobijemy Spartę bez Australijczyka Jacka Holdera. - W niedzielę Włókniarz, a dzisiaj Stal Gorzów wybiły nam play-off z głowy. Mogę tylko za to przeprosić naszych kibiców - powiedział Bryjczyk Tai Woffinden, dziś bez żadnej trójki.
Miała w tym roku gorzowska drużyna żużlowa mocno pod górkę, ale i sportowe życie ratuje nam instytucja "gościa". Dzisiaj znów to się potwierdziło, bo Jack Holder zdobył 13 + 1 pkt i był najlepszym zawodnikiem Stali. Ogrywamy ROW Rybnik 52:38 mimo słabej dyspozycji Szymona Woźniaka i Krzysztofa Kasprzaka. Praktycznie zamykamy dyskusję, kto po tym sezonie opuści ekstraklasę.
Po sześciu porażkach z rzędu ciągle słyszeliśmy pytanie: czy żużlowcy Stali utrzymają się w PGE Ekstralidze? Wystarczyły dwa zwycięstwa i od razu zaczęło się liczenie: pojedziemy w play-off? - W tym sezonie przeżyliśmy już tyle, że dalekosiężne plany nie mają sensu. Tym bardziej, że znów jesteśmy osłabieni. Oczywiście chciałbym, żebyśmy jak najdłużej podtrzymali serię wygranych i metodą małych kroków dalej poprawiali swoją sytuację - powiedział nasz trener Stanisław Chomski.
Trener gorzowian Stanisław Chomski mówił, że chciał dziś coś zbudować na kolejne mecze, dlatego nie zabrał do Leszna "gościa" Jacka Holdera i nie stosował rezerw taktycznych. Zobaczyliśmy, ile w tej chwili naszym żużlowcom brakuje do drużyny, bijącej się o czwarte z rzędu złoto w PGE Ekstralidze. Goście wygrali indywidualnie tylko trzy wyścigi, a drużynowo - dwa.
- Przez błędne decyzje niestety kończymy następny mecz porażką. Tym razem to arbiter okradł nas z punktów - tak wykluczenia stalowców w czasie niedzielnego pojedynku w Grudziądzu skomentował Duńczyk Niels Kristian Iversen. Szef sędziów żużlowych Leszek Demski potwierdził, że podjąłby inne decyzje niż Remigiusz Substyk.
Widzieliśmy jedno: gospodarze nie przygotowali odpowiedniej nawierzchni na prognozowane opady deszczu i w trakcie meczu drugi wiraż grudziądzkiego toru zwyczajnie się rozleciał. Stalowcy do momentu zakończenia spotkania mocno powalczyli, ale niestety, po bardzo groźnym karambolu stracili Andersa Thomsena. - Sędzia podjął ostateczną decyzję. My w rozmowie broniliśmy zdrowia naszych zawodników, bo sezon jest wciąż długi, a tor, jak każdy widzi, nie był w wymarzonym stanie - powiedział kierownik gorzowskiej drużyny Krzysztof Orzeł przed kamerami telewizyjnymi.
Gorzowscy żużlowcy w niedzielę, 26 lipca pojadą na wyjeździe w meczu dwóch najbardziej rozczarowanych drużyn w obecnym sezonie. GKM do tej pory wygrał tylko jeden z sześciu meczów, my po czterech występach nie mamy na koncie żadnego punktu.
Po pożarze rozdzielni prądu na stadionie im. Edwarda Jancarza wciąż nie można rozgrywać zawodów żużlowych. Ligowy mecz stalowców ze Spartą Wrocław zaplanowany na najbliższą niedzielę został najpierw przełożony na 28 lipca, ale ten termin już jest nieaktualny. Gorzowianie najwcześniej pojadą u siebie w niedzielę 9 sierpnia z Motorem Lublin.
Za to prezes Stali Gorzów Marek Grzyb twierdzi, że jego drużyna była lepsza i "wszyscy to widzieli". Chce, aby mecz został zaliczony po 10 wyścigach. W tym momencie żółto-niebiescy prowadzili 32:28. Wtedy na stadionie im. Edwarda Jancarza mieliśmy poważną awarię, zapaliła się rozdzielnia prądu. Kontynuowanie pojedynku było niemożliwe.
Po trzech wcześniejszych porażkach, w pojedynku z liderem żużlowej PGE Ekstraligi do 10. wyścigu stalowcy wyglądali najlepiej w tym sezonie, prowadzili z Częstochową 32:28. Wtedy na stadionie im. Edwarda Jancarza zgasło światło. Okazało się, że w parkingu pali się rozdzielnia, która przy takiej awarii powinna podać prąd z agregatu. Wznowienie meczu było niemożliwe. Jeśli wina była po stronie organizatorów, niestety, gorzowskiej drużynie może grozić walkower.
To drugi sezon 26-letniego Duńczyka w gorzowskiej drużynie żużlowej. Jest jedną z naszych nadziei na lepsze jutro. Dosłownie. Również od postawy Andersa Thomsena będzie zależało, czy w piątek jako pierwsi w tym sezonie pokonamy aktualnego lidera - Włókniarz Częstochowa.
Dalej nie będzie łatwiej, bo niepokonany lider PGE Ekstraligi z Częstochowy wystawi aż pięciu żużlowców z aktualnej listy top 20 ekstraklasy. Stal Gorzów w tej chwili ma tam jedynie Zmarzlika. Wiara jednak umiera ostatnia. Mecz na "Jancarzu" w piątek, 3 lipca, o godz. 20.30.
Jeśli nawet po wyjeździe do Rybnika, gdzie niespodziewanie przegrywamy 44:46, o gorzowskich żużlowcach nie możemy powiedzieć za wiele dobrego, to na czym budować optymizm przed starciami z potęgami PGE Ekstraligi. A w piątek przyjeżdża do nas Częstochowa.
To był doskonały mecz, z całą masą ścigania, dramatyczny. Kiedy jednak w ostatnim wyścigu stalowiec Anders Thomsen przyjechał na metę motocykl za Rosjaninem Siergiejem Łogaczewem, zwyczajnie zaniemówiliśmy. Gdzie gadanie o play-off, medalach. Na razie przegrywamy wszystko w tym sezonie, także w Rybniku 44:46, a już w piątek przyjeżdża do nas potężna Częstochowa.
- Te gorsze moje starty to są chyba te wyścigi, które normalnie objeżdżałem na sparingach - mówił kapitan Stali Bartosz Zmarzlik po porażce w Lublinie 37:53. Po pierwszych meczach trudno wyobrazić sobie inny finał żużlowej PGE Ekstraligi jak Leszno - Częstochowa, ale sezon dopiero wystartował. Gorzowianie na razie zamykają tabelę, oby tylko do niedzieli.
- Nasza drużyna miała dziś problem z dopasowaniem się do startu, pierwsze śliwki robaczywki - tłumaczył się Bartosz Zmarzlik, który przyzwyczaił nas na domowym torze do perfekcyjnych występów, a dziś nie zbliżył się nawet do średniej 2 pkt na wyścig (jedynie 10+1 pkt w aż siedmiu startach). Leszno dość pewnie wygrywa w Gorzowie 49:41.
- Nareszcie ruszamy z sezonem 2020 - tak zawodnicy zareagowali na dzisiejsze spotkanie z medykami, a nie jeszcze na torze. Pierwsze jazdy treningowe już za chwilę, jeśli w klubach żużlowych testy na koronawirusa wyjdą na minus.
Najpierw psioczyli na pomysł Polaków, potem podpisali aneksy do umów i w końcu obcokrajowcy zjeżdżali do swoich klubów żużlowych, aby przejść obowiązkową kwarantannę i w czerwcu przystąpić do rywalizacji w PGE Ekstralidze. Niektórzy musieli pokonać kilka tysięcy kilometrów. Prostszą drogę przebyli Duńczycy Niels Kristian Iversen i Anders Thomsen, którzy zgodzili się na czasowe "uwięzienie" w Gorzowie.
Szwedzi, Duńczycy i Brytyjczycy nie godzą się, aby ich żużlowcy, którzy mają podpisane umowy na starty w krajowych ligach, ścigali się w Polsce, dopóki obowiązkowa będzie kwarantanna. - Mają prawo do swojego zdania i decyzji, choć nie są w stanie dziś powiedzieć, kiedy u nich żużel ruszy - powiedział Wojciech Stępniewski, szef PGE Ekstraligi.
Ponowne kompletowanie składu na start w wyjątkowej PGE Ekstralidze 2020, w czasie epidemii koronawirusa, gorzowski klub żużlowy rozpoczął od udanych negocjacji z kapitanem drużyny Bartoszem Zmarzlikiem.
Od dziś pierwszą aktywną serią w PGE Ekstralidze jest ta zaplanowana na 22 i 24 maja. Uda się wtedy pojechać? Bardzo wątpliwe. Pewne jest za to, że jeśli epidemia koronawirusa w najbliższych tygodniach nie stanie się znacznie groźniejsza, to żużlowcy w końcu chcą wystartować.
Stal potwierdza powrót rekordzisty toru na "Jancarzu", 37-letniego Duńczyka Nielsa Kristiana Iversena. "Puk" zastąpi w naszej seniorskiej formacji, swojego rodaka - niewypał sezonu 2019 - Petera Kildemanda.
Gala PGE Ekstraligi, wywiady, spotkania z kibicami i sponsorami. Za nowym mistrzem świata bardzo intensywny, ale i przyjemny tydzień. Bartosz Zmarzlik nie przyznał się, że potrzebował też kroplówki, bo dopadła go grypa. - Akurat on miał prawo odpuścić sobie Rybnik, ale ani na chwilę o tym nie pomyślał. Dlatego ma dopiero 24 lata, a już najważniejszy, złoty medal w garści - powiedział trener kadry Marek Cieślak.
Parę tygodni temu typowaliśmy, że Duńczyk ze Stali Gorzów ma szansę zostać zawodnikiem zapasowym w cyklu Grand Prix i w ten sposób pokazać się w przyszłym roku w rywalizacji o żużlowego mistrza świata. Thomsen faktycznie będzie czekał na swoją kolej, ale na zaskakująco odległym miejscu.
Akurat stalowcy mają jeszcze do wykonania ostatnią robotę na torze, aby pozostać w ekstraklasie, ale niedzielny rewanż w Ostrowie Wlkp. powinien być już tylko formalnością. Gorzowscy żużlowcy pojawili się w Warszawie na tradycyjnej Gali PGE Ekstraligi, a jednym z jej bohaterów był nowy mistrz świata seniorów Bartosz Zmarzlik.
Słońce wróci na niedzielę? Oby, bo czas najwyższy, aby dwumecz barażowy o ostatnie wolne miejsce w PGE Ekstralidze 2020 się rozstrzygnął. W oświadczeniach, wpisach internetowych, wywiadach zdecydowanie przoduje pierwszoligowiec, ale i tak najważniejsze pojedynki zostaną stoczone na torze. I tu zdecydowanym faworytem pozostaje Stal Gorzów. Czas z tej roli pięknie się wywiązać.
Walka o ostatnie wolne miejsce w żużlowej PGE Ekstralidze 2020 przesunięta o tydzień. Mecz w Gorzowie w niedzielę 6 października. Jeśli pogoda pozwoli, to być może Bartosz Zmarzlik wróci prosto do domu ze złotym medalem indywidualnych mistrzostw świata.
Decydujący turniej SEC 2019 zgromadził na Stadionie Śląskim w Chorzowie ponad 28 tysięcy widzów. Niestety kibice nie doczekali się medalu Polaka. O ostatecznych miejscach na podium, w tegorocznych żużlowych mistrzostwach Europy, decydowały aż dwa wyścigi dodatkowe. W dogrywce o brąz Duńczyk Leon Madsen pokonał Kacpra Worynę, a w pojedynku o złoto Duńczyk Mikkel Michelsen wygrał z Rosjaninem Grigorijem Łagutą.
Grigorij Łaguta czy Mikkel Michelsen? A może któryś z Polaków, atakujących z drugiego szeregu - Bartosz Smektała lub Kacper Woryna? Zakładamy, że będziemy mieli nowego złotego żużlowca w europejskim czempionacie, bo obrońca trofeum Duńczyk Leon Madsen ma do aktualnych liderów sporą stratę.
Najlepszym żużlowcem duńskiego ligowego finału był ten czwarty, którego mamy ponownie zobaczyć w gorzowskiej drużynie w sezonie 2020.
Jeszcze pod koniec fazy zasadniczej słyszeliśmy, że 26-latek nigdzie się nie wybiera. W ubiegłym tygodniu Szymon Woźniak już sam przyznał, że faktycznie jest bardzo blisko kontynuowania kariery w Gorzowie, a do uzgodnienia pozostają drobne szczegóły. Dziś ogłosił pozostanie w Stali na sezon 2020.
Uroczyste podsumowanie sezonu 2019 żużlowej PGE Ekstraligi w tym roku odbędzie się w poniedziałek 7 października. Kapituła, w składzie której znalazł się m.in. Tomasz Gollob, wybrała nominowanych do nagród w pięciu kategoriach. Są wśród nich także stalowcy.
Przez eliminacje przepustki do żużlowego cyklu Grand Prix w przyszłym roku wywalczyli sobie Słoweniec Matej Zagar, Duńczyk Niels Kristian Iversen oraz Australijczyk Max Fricke.
Żużel na twardym torze na gorzowskim stadionie jest po prostu nie do oglądania. Dziś dodatkowo do słabego widowiska doszedł remis jak porażka stalowców z Włókniarzem Częstochowa, choć u gości brakowało kontuzjowanego Szweda Fredrika Lindgrena. Teraz zaczną się nerwy, bo nadal nie wiemy, czy zostaniemy w PGE Ekstralidze, a baraże dopiero 29 września i 6 października.
Zakończyła się faza zasadnicza w szwedzkiej elicie żużlowej. Vetlanda Bartosza Zmarzlika i Szymona Woźniaka ostatecznie skończyła pierwszą część sezonu na drugim miejscu. W play-off w Elitserien pojedzie także czterech innych zawodników, w Polsce ścigających się dla Stali Gorzów.
Kto żyw i może się ścigać, mobilizuje się na mecz z częstochowianami. Nie będziemy mieli pełnej formacji juniorskiej, ale dobrą informacją jest powrót do składu i przede wszystkim na tor Duńczyka Andersa Thomsena. Walczymy z Włókniarzem o uniknięcie barażów w piątek o godz. 18.
Znów w finale mistrzostw Europy mieliśmy groźny upadek, po którym do szpitala został odwieziony Szwed Antonio Lindback. Tuż po upadku złapał się za lewe ramię. Do Vojens przyjechało trzech żużlowców Stali Gorzów, ale tylko dwóch z nich ścigało się w turnieju SEC. Wygrał Duńczyk Mikkel Michelsen, a losy złota rozstrzygną się 28 września na Stadionie Śląskim w Chorzowie.
Te przedmeczowe batalie o stan nawierzchni stały się już znakiem firmowym polskiej żużlowej ekstraklasy, choć chyba nie tym najbardziej pożądanym. Przed niedzielnym pojedynkiem z Motorem w Lublinie do PGE Ekstraligi napisali również gorzowianie. - Chodzi nam tylko o to, aby tor, szczególnie drugi wiraż, był przez cały mecz bezpieczny - mówią. Stal walczy od godz. 16.45, transmisja w nSport+.
Copyright © Agora SA